Z powodu braku papierów umożliwiających dalszy pobyt Pani Stefanii w Wilnie, Sprawiedliwa musiała uciekać, omijając okolice rodzinnego miasta, w którym nadal była zameldowana. Nie miała do wyboru wielu dróg ucieczki.
„Nie koleją, bo na kolei będą mnie szukać. Wobec tego pięknie podziękowałam paniom Żebrowskim, wsiadłam w autobus, i pojechałam w kierunku Niemenczyna.”
Przed miasteczkiem, do autobusu wsiadł nieznany mężczyzna, który chcąc ratować panią Stefanię nakazał jej wysiąść i iść w las, by nie natknęła się na szukające jej oddziały.
Wystraszona, posłuchała rady informatora, spędzając noc samotnie w lesie. Następnego dnia natrafiła na letnisko pani Ilinowej, która nie tylko przygarnęła ją pod swój dach, ale także zaproponowała pomoc. Jej córka Wika, która była głucha i nikt nie traktował jej poważnie, mogła bezpiecznie sprawdzić, co się dzieje w Orwidowie, a uzyskane informacje przekazać pani Stefanii.
Okazało się, że mama pani Stefanii zabrała ze sobą wszystkie jej i swoje rzeczy zostawiając tylko spodnie narciarskie, kurtkę, buty i czapkę. Choć w domu wydawało się być już bezpiecznie pani Stefania nie chodziła tam, tylko co jakiś czas prosiła Wikę, by sprawdzała czy wszystko jest w porządku. W tym czasie funkcję komisarza nad Orwidowem sprawowała ciocia poszukiwanej. Swoje stanowisko straciła kilka dni później, kiedy została wywieziona.
Kilka dni po zajściu pani Stefania wybrała się nocą do byłego pracownika orwidowskiego pana Oleksego u którego tymczasowo zamieszkała. Zaledwie zdążyła się „przeprowadzić” a wystąpiły gwałtowne bombardowania oraz transporty armii i artylerii przez pobliskie drogi. Rozpoczęła się wojna. Ukryta w lesie, w domu wraz z przybraną rodziną pani Stefania była bezpieczna.
Pewnego dnia podczas najazdu rewizji niemieckiej na jej nowe miejsce zamieszkania musiała w pośpiechu uciekać prosto do Orwidowa.
Do swojego domu od ostatniego pobytu pani Stefania wróciła dopiero po paru tygodniach. Na gospodarstwie zastała tylko komornicę Melanię, córkę pastucha, która pracowała u niej i jej matki już wcześniej oraz 3 konie- dwa młode i jednego starego, ponieważ reszta została wywieziona na wojnę.
Od tamtej pory musiały radzić sobie we dwie.
„I co było robić? Trzeba było orać. Jak sobie wracałam z jakieś wioski i zauważyłam na polu dziewczynę, która orała, podeszłam do niej.
-Co panienka tak patrzysz?- zapytała.
-A wiec patrzę jak to robić.
-To będzie panienka orała?
- A co to ja z innej gliny jestem?”
By zarobić na życie pani Stefania podejmowała różne prace. Na początku jeździła po drewno do lasu, pakowała na wóz i przywoziła do Orwidowa. Z czasem woziła z innymi także większe kłody lub „kradła” drewno z własnej działki, gdyż wszystko było upaństwowione. Towar sprzedawała w Wilnie.
During a stay in an estate of Mr and Mrs Żebrowski in Wilno Mrs Stefania was informed by well known marriage about transportations in Orwidów. She was asked to stay in a friend family as long as the situation became clear. She waited a few hours for new information.
As it turned out her mother had been transported and Mrs Stefania was a wanted woman. She had to leave Wilno because of not having obligatory documents to stay there. She hadn’t got many escape routes:
‘Not by train, they will be looking for me there. In that case I thanked warmly Mr and Mrs Żebrowski, I got on to a bus and drove towards Niemenczyn’.
Unknown man got on to the bus before town and told her to leave bus and go to the forest because she was wanted in that town. She was frightened and carried out an order. She spent lonely next night. On the following day she found Ms Ilinowa summer resort. She was not only take in, but helped as well. Her daughter Wika was deaf and nobody treated her seriously, so she could check safely what was going on in Orwidów. As it turned out Mrs Stefania’s mother took the whole stuff leaving only ski trousers, a coat, shoes and a hat.
Although at home it seemed to be calm, Mrs Stefania wasn’t going there, she frequently asked Wika to check if everything was all right. In that time the post of commissar was performed by Mrs Stefania’s aunt. She lost her function after few days when she was transported. Then at night Mrs Stefania went to an ex-worker in Orwidów, Mr Oleksy. She was put up at his place. As soon as she moved, bombards started. War began. She was safe in a country retreat.
One day during the German invasion into her house, she ran away to Orwidów in hurry.
She came back to her own house after a couple of weeks. On a farm she only found a landless tenant – shepherd daughter, who worked previously and 3 horses – 2 young and 1 old; the rest was taken because of war. They had to manage on their own since then.
"What was there to do? We had to plough. One day when I was coming back home I saw a girl on the field. She was plowing.
– Why are you gaping like that? – She asked.
– I’m looking how to do this – I answered.
– Will you plough, miss?
– So what? Am I from different mould?"
Mrs Stefania could take any job to earn a living. At the beginning she was driving for wood to the forest, packing it onto a cart and brought it to Orwidów. With the passing of time she was carrying bigger logs or ‘stealing’ wood from her own plot because everything was nationalized. Then she was selling it in Wilno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz