niedziela, 12 kwietnia 2009

Miriam Kurz- Maria Nowicka

Stefania Dąmbrowska została poinformowana o kolejnym punkcie kontaktowym w Wilnie. Spotkała się z Ireną Nowicką: "Ona mówi: Proszę pani, u mnie jest dziecko, mogę je wziąć do siebie, ale tylko na jedną dobę. Trzeba je gdzieś umieścić. Dziecko ma papiery, dałam mu swoje nazwisko."

Z matką Miriam, Irena poznała się na kursie sanitarnym w Warszawie. Gdy do polskiej stolicy przybyli Niemcy, pani Kurz bardzo bała się o córkę. Dla bezpieczeństwa postanowiła wywieść dziecko do swojej matki, Belli Kurz, do Wilna. Przez jakiś czas Miriam mieszkała z dziadkami. Bella i jej mąż otrzymali papiery pozwalające im na wyjazd z Wilna i ukrycie się w bezpiecznym miejscu, jednak nie mogli zabrać ze sobą dziecka. W ten sposób Miriam trafiła w ręce Ireny Nowickiej, która nadała jej imię i nazwisko: Maria Nowicka i zatrzymałaby dziecko, jednak nie pozwalały na to jej ciotki, u których mieszkała. Pomimo niechęci do dzieci, Stefania Dąmbrowska przygarnęła dziewczynkę.

Nagłe pojawienie się Maryśki w Orwidowie, trzeba było jakoś wyjaśnić przed miejscowymi. W tym celu stworzono całą historię dotyczącą małej osóbki:

"Wymyśliło się bajeczkę, ze pani Irena jest moją kuzynką, co jest nieprawdą. Że jest pielęgniarka i nocami pracuje, co jest prawdą. Że mieszka u białych Rosjan, co jest nieprawdą, którzy mówią ze sobą tylko po rosyjsku, a jak ona pracuje, to dziecko musi być pod czyjąś opieką i dziecko zapomniało w ogóle mówić po polsku. Więc trzeba je jak najszybciej wywieść do domu polskiego. I Maryśka przyjechała... Takie to było małe, napuszone i mówiło tylko po rosyjsku. I tylko "dieduszka" i "babuszka": dziadek i babcia."

O swojej młodej podopiecznej P. Stefania opowiadała w ciepłych słowach:

"Dziewczynka miała 3 lata. Mała, różowa, niebieskooka blondynka. Ani słowa po polsku. Mówiła tylko po rosyjsku. Nazywała się Miriam Kurz, Marysia Nowicka…"

Wszyscy mieszkańcy gospodarstwa w Orwidowie Dolnym polubili malutką Marysię:


"Maryśka pozostała pod opieką Naty. [...] Co ludzie uważali, kim jest Maryśka, to trudno powiedzieć. W każdym razie, domownica Melania bardzo polubiła Maryśkę i zaczęła zabierać ją co tydzień, w soboty, do wioski, bo tam była bania. Nad rzeczką zabudowany kamienno- drewniany budynek, kamieniami się grzało wodę i Maryśka bardzo lubiła z Melanią tam chodzić."

"Maryśka była okropna żyłka, tak się mówiło u nas. Więc, jak szli do wioski, to gospodarze czasami zapraszali Melanię z Maryśka, żeby zobaczyć, ile Maryśka wepchnie w siebie. Maryśkę bardzo lubili. Maryśka bardzo dobra była, bardzo dobra dziewczyna."



Stefania Dąmbrowska was informed about next contact in Vilnus. She met there Irena Nowicka. Irena said : " There's a child in my house but I can keep it only for a day. She must be placed in a safe place. I named her my surname and there you have all necessary papers."

Irena met with Miriam's mother on a first-aid course in Warsaw.
When the Germans came to polish capital, Mrs. Kurz was very afraid about her daughter. For its safety, she decided to send her to Vilnus to her mother - Bella Kurz. For some time Miriam stayed with grandparents. Bella and her husband got stocks which let them leave Vilnus and hide in a safer place. Unfortunetly they could not take the child. In the result Miriam was passed to Irena Nowicka. Irena gave her a new name and a surname - Maria Nowicka. Irena wanted to keep this child but her aunties didn't agree. Even though Stefania disliked children she decided to take Miriam.

Sudden apperance of Maria in Orwidów must have been somehow explained to the inhabitants. Stefania made up a story refering to that child:

"I said that Irena was a cousin of mine(of course that wasn't true) and she was a nurse working and living with Russians. They were speaking only in Russian so Maria had completly forgotten how to speak Polish. That's why she must have been taken to Polish house. And Maria came... She was so tiny and she spoke only Russian. She knew only two words 'dieduszka' and 'babuszka' - grandfather and grandmother."

Ms. Dąmbrowska spoke highly about Maria:

"She was only 3 years old. Tiny, pink and blueyed blonde. She couldn't say a word in Polish, she used only Russian. Her name was Miriam Kurtz, Maria Nowicka."

All inhabitants of Orwidów Dolny very quickly got to like tiny Maria:

"Nata looked after the girl. It's hard to say anything about people's thoughts about Maria and her identity. Also Melania who lived there got to like her. Every Saturday she used to take Maria to the village. There was a building made of stone and wood next to the river. Both girls really enjoyed going there."

"Sometimes, when girls were coming to the village hosts of nearby households invited them to see how much will Maria eat. They all liked Maria, she was a really, really good girl."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz