Spotkanie mamy już za sobą...
Co mogę powiedzieć: TO BYŁO WSPANIAŁE DOŚWIADCZENIE.
Udało nam się namówić kolegę, by pomógł nam ze stroną techniczną: robił zdjęcia i kamerował. Kiedy wychodziliśmy to dziękował z całego serca, że zabrałyśmy go ze sobą:)
Jako, że spotkanie odbyło się 8 marca, a to Dzień Kobiet, a poza tym byłyśmy wdzięczne, że Pani Dąmbrowska zechciała się z nami spotkać, postanowiłyśmy kupić bukiet tulipanów. Blok Pani Stefani odnalazłyśmy bez problemu i na miejscu zjawiłyśmy się 20 minut wcześniej. Odczekałyśmy trochę czasu, by nie narzucać się za wczesną porą, ale niestety nasza cierpliwość była na skraju wyczerpania, a poza tym na dworze było zimno, więc szybko skierowaliśmy się do wejścia.
Sprawiedliwa przywitała nas niezwykle ciepło i bardzo cieszyła się z kwiatów. Wspólnie nakryliśmy do stołu i zaczęliśmy miłą rozmowę.
Oglądanie zdjęć Pani Stefanii
Pierwszym, co rzuciło nam się w oczy była mnogość obrazów, masek, papirusów, rzeźb i innych pamiątek wiszących na ścianach lub poukładanych na szafkach. Okazało się, że Pani Stefania to podróżniczka nie gorsza od Cejrowskiego czy Halika:). Przez pierwsze 20 minut zadziwiała nas opowieściami o krajach afrykańskich, azjatyckich, europejskich i naszej wymarzonej Ameryki Południowej. Dialog wyglądał mniej- więcej tak:
Gosia: O, ja to bym chciała pojechać do RPA
P. Stefania: Byłam tam, bardzo interesujące miejsce
Marta: Mnie osobiście interesują Indie
P. Stefania: o patrzcie tamta maska, to jest właśnie z Indii itd... :)
Niejeden z naszych rówieśników mógłby pozazdrościć jej zapału, energii i chęci działania.
Na pierwszy rzut oka widać, że Pani Stefania jest dumna z tego, jak żyła i jak żyje teraz. Niczego nie żałuje, chwyta każdą chwilę i cieszy się tym, co ma. Bez przesady można stwierdzić, że stała się dla nas pewnym wzorem- uosobieniem szczęścia i satysfakcji z każdej przeżytej sekundy, samodzielności i odwagi, jaka potrzebna jest w samotnym życiu (mąż Pani Stefanii nie żyje i Sprawiedliwa nie ma dzieci).
Pamiątkowe zdjęcia z Panią Stefanią
Jeśli chodzi o sam wywiad, to dowiedzieliśmy się mnóstwa ciekawych rzeczy i obie przeżyłyśmy historię Pani Stefani w naszej własnej wyobraźni. Zastanawiam się teraz, czy gdybym to ja znalazła się w takiej sytuacji, to czy potrafiłabym wykazać się taką odwagą i litością, jak każdy udekumentowany czy też nie Sprwiedliwy. Sam wywiad i historię P. Stefani przedstawimy później, gdy już obmyślimy, jak to wszystko ma wyglądać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz