wtorek, 31 marca 2009

Stefania Dąmbrowska- wstęp (introduction)

Chwała tego świata przemija, i to nie ona nadaje życiu sens. Dzieje się tak za sprawą naszych wyborów, dokonywanych zgodnie z powołaniem, wiarą w ideały i wolą ich bronienia. Każdy gra główną rolę w swoim życiu, i to właśnie anonimowi bohaterowie pozostawiają najtrwalszy ślad.
Paulo Coelho

Bohaterami się nie rodzimy. Stajemy się nimi.
Życie młodej, bogatej panny w rozległym, pięknym, wiejskim majątku jest beztroskie i sielskie. Czas upływa na większych i mniejszych przyjemnościach; spaerach po lesie, przejażdżkach konnych, uprawie ogródka. Jednak jak zachować się, gdy los zabiera co znane i dobre, przynosząc cierpienie i ból? Gdy trzeba pozostawić za sobą beztroskie dni dzieciństwa i dojrzeć zaledwie w ciągu paru dni?

Wojna to czas walki, wyrzeczeń i wielkich czynów. Nie tylko żołnierz może stać się bohaterem.

To właśnie historia wielkiej kobiety, jaką jest Stefania Dąmbrowska. Wojna odebrała jej wiele: rodzinę, bogactwo, beztroskie dni dzieciństwa. Jednak wniosła w jej życie coś znacznie piękniejszego. Pozwoliła jej dojrzeć, okazać siłę charakteru, poznać wspaniałych ludzi. Zahartowała ją w trudach życia, nauczyła mądrego i dobrego postępowania. Dała możliwość wykazania się odwagą i miłością wobec innych ludzi, poprzez udzielenie im pomocnej dłoni, kosztem własnego bezpieczeństwa.




“The glory of the world is transitory, and we should not measure our lives by it, but by the choice we make to follow our personal legend, to believe in our utopias and to fight for our dreams. We are all protagonists of our own lives, and it is often the anonymous heroes who leave the deepest mark.”

-Paulo Coelho

We are not natural-born heroes. We are becoming them.
The life of young, rich girl in extensive beautiful country estate is careless and rustic. She spends her time indulging in all kinds of pleasures: strolling about the forest, going cycling, cultivating garden. But what to do when fate is taking away everything what is known and good and giving suffering and pain? When you have to leave the carefree days of childhood and become mature in few days?

War is the time of struggle, self-denials and praiseworthy acts. Not only a soldier can become a hero.

It is precisely the history of Stefania Dąmbrowska, a great woman. Second World War took away her family, wealth, the carefree days of childhood. On the other hand it brought something much more beautiful. War allowed her to become adult, strengthen her personality and meet splendid people. She could cope with the hardships of life and know how to conduct. War gave her a possibility to demonstrate her courage and love in front of others. She could lend them a helping hand at her own safety.


poniedziałek, 30 marca 2009

A więc spotkanie się odbyło...

Bawiłyśmy się wyśmienicie! plan naszego wspólnego dnia wyglądał następująco:

1.Na początku odbyły się warsztaty dla Polaków, nawiązujące do kultury i obyczajowości żydowskiej.
Spotkaliśmy się z dwoma Paniami, które opowiadały nam o różnych tradycjach i zwyczajach naszych gości. Poszerzyłyśmy naszą wiedzę o sporo przydatnych informacji. A oto niektóre z nich:

-tałes: czworokątna, zazwyczaj biała (w czarne/czerwone pasy) chusta z frędzlami na rogach. Podczas modlitwy zakładana na głowę.

-jarmułka: noszona głównie przez Żydów, mała czapeczka zakrywająca sam czubek głowy. Jest wyrazem szacunku wobec Boga.

-filakteria: niewielkie skórzane pudełeczka z pergaminem zapisanym przykazaniami Tory. Umieszczane przez Żydów za pomocą rzemienia na ramieniu i czole, podczas modlitwy.

Oprócz tego dowiedzieliśmy mnóstwa innych rzeczy, o których można poczytać w internecie i książkach o zwyczajach żydowskich.

2.Po warsztatach odbyła się część artystyczna przygotowana przez uczniów naszej szkoły. Śpiewano piosenki i grano na instrumentach. Nasi artyści zostali nagrodzeni gromkimi brawami, co świadczy o tym, że występ spodobał się Izraelczykom.

3. Najciekawszy punkt programu zaczął się po występie. Wszyscy zostaliśmy podzieleni na grupy i rozeszliśmy się do klas. W naszej grupie było 8 Polaków i 7 Żydów.

Na początku graliśmy w zabawy integracyjne. Dostaliśmy pytania i zadawaliśmy je sobie nawzajem, by przełamać pierwsze lody. W mniejszych grupach rozmawialiśmy o naszych zainteresowaniach i cechach charakteru, jakie nas łączą. Najczęściej były to: muzyka, sport, taniec, chęć zabawy, uśmiechania się. Dużą radość sprawiła nam zabawa polegająca na ustawianiu się w kolejności od najstarszego do najmłodszego bez porozumiewania się za pomocą mowy:)

Na koniec znowu połączyliśmy się w mniejsze polsko- żydowskie grupki i rozwiązywaliśmy quiz dotyczący obu naszych narodowości. Pomagaliśmy sobie nawzajem, naprowadzając się na poprawne odpowiedzi i dowiedzieliśmy się sporo ciekawych faktów na temat Izraela.

Nasi koledzy wykazali się wobec nas dużą sympatią i na pamiątkę każdemu z nas ofiarowali niewielkie upominki.

4. Kolejnym punktem programu był lunch przygotowany przez Muzeum Historii Żydów. Po zjedzeniu wszystkich kanapek i słodyczy udaliśmy się wspólnie na spacer po Warszawie.

Odwiedziliśmy pomnik znajdujący się na ulicy Stawki, który upamiętnia wywózki Żydów z getta warszawskiego do Treblinki (Umschlagplatz). Napis na pomniku głosi: "Tą drogą cierpienia i śmierci w latach 1940-1943 z utworzonego w Warszawie getta przeszło do hitlerowskich obozów zagłady ponad 300 000 Żydów". Miejsce to jest pełne symboliki. Niektórym z nas przypominało dworzec, innym wagon, ścianę płaczu lub nagrobek żydowski (z charakterystycznym łukiem u szczytu). Na ścianach widnieje 448 imion upamiętniających 450 ooo Żydów uwięzionych w getcie.

W szczelinie między ścianami można zobaczyć drzewo- symbol nadziei i życia.

W tym miejscu przypominaliśmy też sobie informacje dotyczące getta warszawskiego. Oto najważniejsze z nich:
utworzenie- przez okupacyjne władze hitlerowskie 12 października 1940r.
powierzchnia- ok. 2,6 km²
liczba zamkniętych Żydów- ok. 400 000 (400 600 w 1941r.)

powstanie żydowskie- 19 kwietnia 1943r. po wkroczeniu Niemców na teren getta w celu ostatecznej jego likwidacji

Dalsza trasa spaceru przebiegała w miejscach związanych z historią Żydów w Warszawie.

Wycieczka skłoniła każdego do refleksji na temat związków międzyludzkich. Naszym zdaniem teraz wszystko idzie w lepszą stronę o czym świadczy ta integracyjna wycieczka, czy choćby projekt blogowy, w którym właśnie bierzemy udział.

niedziela, 29 marca 2009

Jutro odbędzie się kolejne spotkanie z młodzieżą Żydowską, trochę podobne do opisanego poniżej...
Do Izraela wysłane zostały nasze maile, więc już wcześniej nawiązaliśmy nić kontaktu z naszymi gośćmi. Spodziewamy się dużo po tym spotkaniu, bo w świetle wymiany jest ono bardzo praktyczne. Takie projekty zbliżają ze sobą Polaków i Żydów, pozwalają nawzajem poznać swoje kultury, zainteresowania, poglądy.
Czekamy z niecierpliwością jutrzejszego dnia, bo zapowiada się niezwykle ciekawie;)

poniedziałek, 23 marca 2009

Spotkanie integracyjne z Izraelczykami


W listopadzie 2008 roku, dzięki zaangażowaniu w projekt naszej wychowawczyni, wraz ze swoją klasą uczestniczyłam w spotkaniu z Izraelczykami. Spotkanie to odbywało się w dwóch etapach: warsztatów i wyjazdu do obozu zagłady w Treblince.
Pierwsza część projektu miała na celu integrację między naszą klasą a osobami przybyłymi z Izraela. Większość z nich była od nas o rok lub dwa starsza, ale tej różnicy w ogóle się nie czuło. Podczas zajęć wszyscy razem się bawiliśmy i rozmawialiśmy o naszym życiu codziennym. 
Dzięki temu spotkaniu dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy dotyczących ich kultury. Jedną z nich była na przykład informacja, że służba wojskowa jest obowiązkowa zarówno dla kobiet (2 lata) jak i mężczyzn (3 lata) zaraz potem jak ukończą szkołę. Najbardziej jednak zdziwiło mnie podejście młodych do tego faktu. Im to w ogóle nie przeszkadzało- co więcej oni wręcz uważali to za swój obowiązek, wynikający nie z prawa ale ich własnych przekonań.
Ich również ciekawiły niektóre rzeczy związane z Polską. 

Młodzież ta była bardzo otwarta i szczera, przez co chętnie dzieliła się swoimi różnymi przemyśleniami. Mogliśmy się tak po prostu o wszystko pytać i o wszystkim rozmawiać. Zajęcia zakończyły się sukcesem, gdyż wszyscy nawiązaliśmy bardzo dobry kontakt z naszymi gośćmi, a z tego co mówili im też bardzo się podobało. Jedyne na co narzekali i czemu się dziwili to, to jak możemy żyć w takim zimnie:) 

Druga część spotkania, czyli odwiedzenie obozu zagłady w Treblince (a raczej terenu na którym był, gdyż został całkowicie zniszczony. Teraz znajduje się tam tylko upamiętniający tragedię i śmierć ludzi zwiezionych z okolicznych miejscowości pomnik.) odbyła się tydzień później.

Wyjazd ten dla naszych gości był niezwykle ważnym i wzruszającym przeżyciem. Wielu z nich zostawiło kwiaty przy kamieniu symbolizującym miejscowość z której pochodził ktoś z jej rodziny. Spotkanie i zwiedzanie przebiegało w zadumie i spokoju. Każdy przeżywał to indywidualnie, wewnątrz siebie. Tamtego dnia mieliśmy bardzo mały kontakt z Izraelczykami, gdyż nie chcieliśmy przeszkadzać im w refleksjach.

Po zwiedzaniu i odwiedzeniu symbolicznych grobów przed głównym pomnikiem odbyła się uroczystość ku czci ofiar, w której my także wzięliśmy udział odczytując wiersze w języku polskim. Pomimo bardzo złych warunków pogodowych uroczystość przebiegła w wielkim skupieniu.

Podczas powrotu do Warszawy nieliczni z nas mieli okazję jechać autokarem wraz z młodzieżą Izraelską i poznać się jeszcze lepiej, po czym razem zwiedzić synagogę w Warszawie. Niestety mnie wśród tej grupy nie było.

Na pamiątkę naszego spotkania wymieniliśmy się wszyscy adresami email, a także parę dni później dostaliśmy upominki od naszych gości. To było bardzo miłe i fascynujące przeżycie poznać ich życie, kulturę, religię i obyczaje. Uważam, że to spotkanie miało wielkie znaczenie dla każdego z nas. Pozwoliło nam ono zrozumieć, że choć każdy z nas jest inny i jesteśmy różnych narodowości potrafimy znaleźć wspólny przyjacielski język.

Mam nadzieję, że jeszcze nie raz będę miała okazję coś takiego przeżyć.

                                                                                                                                                Marta                     

niedziela, 22 marca 2009

Wczoraj odwiedziłam moją babcie. W wakacje babcia była w Izraelu, więc poprosiłam ją, by pokazała mi zdjęcia i opowiedziała o całej wycieczce. Zajęło nam to kilka godzin, ale na prawdę warto było je poświęcić.

Do zamieszczenia moich przemyśleń na temat naszej rozmowy skłoniła mnie opowieść o Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie. Jest to miejsce, mające na celu zachowanie w pamięci ludzkiej zbrodni Holocaustu. Dosłownie nazwa instytutu oznacza: "Pomnik i imię". Bardzo charakterystyczna jest aleja Sprawiedliwych Wśród Nardów Świata. Tutaj posadzonych zostało ponad 11 tysięcy drzew oliwnych poświęconych ludziom, którzy pomagali Żydom. Oprócz tego znajduje się tam Muzeum Historyczne. Sala Pamięci, to ogromne, puste pomieszczenie, gdzie umieszczone zostały nazwy 21 największych obozów śmierci i obozów koncentracyjnych. Około 3 mln stron dokumentów archiwalnych, dotyczących ofiar Holocaustu umieszczono w Sali Nazwisk.

Największe wrażenie wywarła na mojej babci (a także na mnie, chociaż nigdy tam nie byłam) Sala Dzieci. To miejsce stworzone i sfinansowane przez rodziców, ku czci półtora miliona dzieci żydowskich, które zginęły w obozach śmierci.
Po schodach schodzi się do ciemnego pomieszczenia. Jedyne co widać to małe światełka i zdjęcia- twarze dzieci. W tle słowa- imiona, nazwiska, wiek ofiar.

Nic nie rozprasza zwiedzającego, pozostaje sam na sam ze swoimi myślami.

O czym, Waszym zdaniem, mogą myśleć odwiedzający to miejsce rodzice? Jaką największą stratę mogą ponieść matka i ojciec? ......

-Gosia

środa, 18 marca 2009

Wczoraj zadzwoniła do nas ponownie P. Stefania:)

Byłyśmy bardzo zaskoczone i zadowolone- widocznie Sprawiedliwa wciąż o nas pamięta i dobrze wspomina nasze serdeczne spotkanie... Pani Stefania poinformowała nas o dwóch rzeczach: po pierwsze abyśmy nie zapomniały o pisowni jej nazwiska przez "ąm", a po drugie, że zapomniała powiedzieć nam o swoim ostatnim odznaczeniu, które bardzo chce nam pokazać.

Obiecałam Pani Stefani, że gdy tylko wywołamy zdjęcia z naszej wizyty, to odwiedzimy ją i porozmawiamy o szczegółach, które być może umknęły nam na ostatnim spotkaniu. Zdjęcia zamierzamy oprawić w ramki i wręczyć Pani Stefani na pamiątkę całego przedsięwzięcia.

Z niecierpliwością czekamy na spotkanie:)

sobota, 14 marca 2009

Dzisiaj obejrzałam film pt. "Pianista". To wielkie dzieło Romana Polańskiego opowiadające o losach Władysława Szpilmana- wybitnego polskiego pianisty o żydowskich korzeniach. Akcja filmu toczy się w polskiej stolicy od roku 1939 do Powstania Warszawskiego.
Film zainspirował mnie do podzielenia się przemyśleniami.

Oglądałam go już kilka lat temu, ale wtedy niewiele dla mnie znaczył, ponieważ nie rozumiałam jeszcze jego trudnej tematyki i wymowy. Bardzo poruszyły mnie obrazy prześladowań Żydów, którzy byli traktowani gorzej niż zwierzęta, tylko ze względu na pochodzenie. Film wspaniale pokazuje absurdalność założeń niemieckich nazistów. Uważali oni naród żydowski za gorszych od siebie, zacofanych, niegodnych jednego spojrzenia rodowitego aryjczyka, ludzi. Pogardzali nimi, odmawiając im udziału w tworzeniu kultury, tez naukowych, uważając za beztalencia i zagrożenie dla "cywilizowanych" ras. Tymczasem główny bohater jest niezwykle utalentowanym człowiekiem. Przyłapany przez Niemieckiego żołnierza i zmuszony do zagrania na pianinie Szpilman, zachwyca go balladą g-moll Chopina. Zdziwiony i wzruszony kapitan pomaga mu przeżyć.

Tacy właśnie są Żydzi- niczym się nie różnią od Niemców, Polków czy innych narodów. Na całym świecie są ludzie mniej i bardziej dobrzy, utalentowani, inteligentni i uzdolnieni w różnych dziedzinach. I na pewno nie ma tu znaczenia rasa, pochodzenie czy kolor skóry.

-Gosia

środa, 11 marca 2009

W ramach przygotowania do projektu oraz własnej niezaspokojonej ciekawości postanowiłyśmy dzisiaj z Martą, że wybierzemy się do Muzeum Powstania Warszawskiego. Obie oczywiście już je zwiedzałyśmy, jednak każdy, kto był tam choć raz, ten rozumie, że nie jest możliwe, by jednorazowo wszystko zobaczyć.

Rozglądałyśmy się szczególnie za galeriami dotyczącymi Getta i Żydów. Pomimo, że nieraz już słyszało się historie o prześladowaniach i poniżaniu Żydów (na wycieczkach edukacyjnych w Treblince, Oświęcimiu, Warszawie, w telewizji na lekcji historii itp.) to nadal nie mogę uwierzyć w to, że ludzi są w stanie, tak bardzo odejść od człowieczeństwa. Jak mogło w ogóle dojść do takiego bestialstwa? Jak jeden człowiek pociągnął za sobą cały naród, miliony ludzi i nakłonił ich do realizacji swoich chorych wizji? Zastanawiam się, jak doszło do tego, że ludzie zupełnie zapominali o współczuciu, miłości i godności. I na jakiej podstawie uważali siebie za lepszych od innych ludzi. Czy sami z siebie byli źli, czy też wydarzenia rozgrywające się wokół nich zmusiły ich do odrzucenia uczuć i stania się takimi samymi oziębłymi, złymi istotami (bo przecież nie ludźmi) jak otaczający ich inni oprawcy. Te i inne podobne pytania nurtowały mnie podczas powrotu do domu. I tak sobie myślę, że nawet gdybym odwiedziła to Muzeum 1000 razy to nie znajdę swoich odpowiedzi...

wtorek, 10 marca 2009

Spotkanie mamy już za sobą...


Co mogę powiedzieć: TO BYŁO WSPANIAŁE DOŚWIADCZENIE.

Udało nam się namówić kolegę, by pomógł nam ze stroną techniczną: robił zdjęcia i kamerował. Kiedy wychodziliśmy to dziękował z całego serca, że zabrałyśmy go ze sobą:)

Jako, że spotkanie odbyło się 8 marca, a to Dzień Kobiet, a poza tym byłyśmy wdzięczne, że Pani Dąmbrowska zechciała się z nami spotkać, postanowiłyśmy kupić bukiet tulipanów. Blok Pani Stefani odnalazłyśmy bez problemu i na miejscu zjawiłyśmy się 20 minut wcześniej. Odczekałyśmy trochę czasu, by nie narzucać się za wczesną porą, ale niestety nasza cierpliwość była na skraju wyczerpania, a poza tym na dworze było zimno, więc szybko skierowaliśmy się do wejścia.

Sprawiedliwa przywitała nas niezwykle ciepło i bardzo cieszyła się z kwiatów. Wspólnie nakryliśmy do stołu i zaczęliśmy miłą rozmowę.

Oglądanie zdjęć Pani Stefanii


Pierwszym, co rzuciło nam się w oczy była mnogość obrazów, masek, papirusów, rzeźb i innych pamiątek wiszących na ścianach lub poukładanych na szafkach. Okazało się, że Pani Stefania to podróżniczka nie gorsza od Cejrowskiego czy Halika:). Przez pierwsze 20 minut zadziwiała nas opowieściami o krajach afrykańskich, azjatyckich, europejskich i naszej wymarzonej Ameryki Południowej. Dialog wyglądał mniej- więcej tak:
Gosia: O, ja to bym chciała pojechać do RPA
P. Stefania: Byłam tam, bardzo interesujące miejsce
Marta: Mnie osobiście interesują Indie

P. Stefania: o patrzcie tamta maska, to jest właśnie z Indii itd... :)

Tak więc ta mała, niepozorna kobieta wzbudziła w nas wielki podziw i szacunek.
Niejeden z naszych rówieśników mógłby pozazdrościć jej zapału, energii i chęci działania.
Na pierwszy rzut oka widać, że Pani Stefania jest dumna z tego, jak żyła i jak żyje teraz. Niczego nie żałuje, chwyta każdą chwilę i cieszy się tym, co ma. Bez przesady można stwierdzić, że stała się dla nas pewnym wzorem- uosobieniem szczęścia i satysfakcji z każdej przeżytej sekundy, samodzielności i odwagi, jaka potrzebna jest w samotnym życiu (mąż Pani Stefanii nie żyje i Sprawiedliwa nie ma dzieci).

Pamiątkowe zdjęcia z Panią Stefanią

Jeśli chodzi o sam wywiad, to dowiedzieliśmy się mnóstwa ciekawych rzeczy i obie przeżyłyśmy historię Pani Stefani w naszej własnej wyobraźni. Zastanawiam się teraz, czy gdybym to ja znalazła się w takiej sytuacji, to czy potrafiłabym wykazać się taką odwagą i litością, jak każdy udekumentowany czy też nie Sprwiedliwy. Sam wywiad i historię P. Stefani przedstawimy później, gdy już obmyślimy, jak to wszystko ma wyglądać.

niedziela, 8 marca 2009

A więc dzisiaj wielki dzień...

Kilka dni temu udało nam się w końcu złapać Panią Stefanie i poprosić o spotkanie z nami. Było to ciężkie zadanie, ponieważ pomimo 92(prawie 93!!!) lat, Sprawiedliwa ma bardzo dużo energii i niezwykle urozmaicony harmonogram dnia.

Przejrzałyśmy materiały o Pani Stefani w Internecie oraz wykonałyśmy długą rozmowę telefoniczną w celu ustalenia terminu i muszę przyznać, że jesteśmy zafascynowane jej osobą. Obecnie Sprawiedliwa jest przewodniczącą Samorządu Mieszkańców na osiedlu, w którym mieszka, członkiem Zarządu Koła Kombatantów oraz należy do Komitetu dla Upamiętnienia Polaków Ratujących Żydów. Ponadto ma mnóstwo przyjaciół i znajomych, z którymi często się spotyka i odbywa długie rozmowy telefoniczne. Jeśli teraz jesteśmy już tak podekscytowane i zainteresowane, to co będzie się działo podczas samego wywiadu?

Czekamy z niecierpliwością... Do spotkania pozostało kilka godzin:)

RelatioNet DM ST 16 WA PO
Stefania Dąmbrowska


Interviewer:

Full Name/s: Marta Brzeźnicka i Małgorzata Urban
Email: martagosia91@gmail.com
ICQ: No
Messenger: No

Address: Milanówek Poland



Survivor:

Code: RelatioNet DM ST 16 WA PO
Family Name: Dąmbrowska
First Name: Stefania
Father Name: Bohadan Dąmbrowski
Mother Name: Stefania Dąmbrowska- Kościałkowska
Birth Date: 16/10/1916
Town In Holocaust: Owidów(next to Wilno)
Country In Holocaust::
Lithuania
Profession (Main) In Holocaust: Bank manager in Wilno

תקציר קורות חיים [בעברית]: .